Otwarłam oczy i pierwsze co zrobiłam to spojrzałam na łóżko, czy obok mnie leży Justin. Leżał. Ostrożnie dotknęłam Jego rozpalonej skóry na policzkach, obserwując jak kąciki Jego ust podnoszą się. Zdarzenia wczorajszego dnia przypominały sen. Czułam, że to powoli wymyka się spod kontroli i choć cieszę się z kierunku w jakim idzie nasza relacja to zwyczajnie się boję. Lubię mieć wszystko pod kontrolą, wiedzieć na czym stoję, a po dzisiejszej nocy nie wiem nic... Pamiętaj Colins, że masz do napisania artykuł. Coś co wydawało się być początkowo łatwe, stało się najtrudniejsze. Justin jeszcze spał. Wyglądał uroczo. Nie chcąc go budzić, na palcach wyszłam z sypialni, kierując się w stronę kuchni. Jestem pewna, że pokoje w domu Justina są większe od mojego "apartamentu". Szczerze byłam ciekawa, jak chłopak mieszka, czym się interesuje, co robi w wolnych chwilach. Złapałam w palce czysty kubek do którego nasypałam dwie łyżeczki kawy.
- Czemu mnie nie obudziłaś? - Do pomieszczenia wszedł Justin, łapiąc mnie w talii, odwrócił w swoją stronę, oczekując odpowiedzi.
- Nie miałam serca, słodko wyglądałeś. - Zaśmiałam się, kładąc ręce na Jego klatce piersiowej.
- Jeszcze słowo, a nie zawiozę Cię do pracy.
- Cholera! - Justin zmarszczył brwi, nie bardzo wiedział o co mi chodzi.
Zerknęłam na zegar. W firmie powinnam być za 15 minut.
- Ubieraj się! - Krzyknęłam, biegnąc do łazienki. - Za kilkanaście minut mam być w biurze!
***
- Dzięki za podwózkę. - Złożyłam szybkiego buziaka na policzku Justina. On stwierdził, że to zdecydowanie za mało i chcąc dołożyć mi problemów w pracy, wciągnął mnie z powrotem do auta.
- Co Ty robisz? - Pisnęłam zdezorientowana, czy On nie rozumie, że niektórzy muszą ciężko pracować na to by mieć pieniądze?
- Pokazuję Ci jak powinno się żegnać. Ze mną. - Mogłam poczuć Jego gorący oddech na swoich ustach. Bez przedłużania pocałował mnie, a na koniec przygryzł moją dolną wargę. Skłamałabym mówiąc, że mi się nie podobało... - Leć, bo się spóźnisz. - Uśmiechnął się łobuziarsko. Przewróciłam oczami i pobiegłam do firmy.
***
Lunch jadłam w pobliskiej "restauracji", choć restauracja to za duże słowo. Jedzenie przeżuwałam najwolniej jak się da, nie chciałam wracać do pracy, nie teraz, nie dzisiaj. W głowie miałam totalny mętlik. Przez moment żałuję, że przespałam się z Justinem. Do krainy żywych przywraca mnie dzwonek telefonu.
- Halo? - Po drugiej stronie słuchawki słyszę moją przyjaciółkę - Mils.
- Masz przerwę?
- Tak, jestem w "Joy's". Zostało mi 40 minut, więc się pospiesz.
- Zaraz będę. - W myślach modliłam się, żeby chociaż ona wiedziała co robić, żeby mi pomogła. Zdecydowanie potrzebowałam rozmowy. Zdecydowanie...
Spoglądając w okno z daleka dostrzegłam uśmiechniętą twarz Mil. Nim się obejrzałam, dziewczyna obejmowała moje ramiona, pocierając plecy.
- Zaraz mi wszystko opowiesz. - Szepnęła, odsuwając się ode mnie i zajmując miejsce w kolejce do kasy. Uwielbiam ją. Przy niej czuję się swobodnie, wiem, że mogę powiedzieć jej o wszystkim. Teraz też musiałam. Dziewczyna zamówiła dla nas po kawie i usiadła na przeciwko mnie.
- A więc... Chyba mamy do pogadania, prawda Colins? - Wlepiła we mnie wzrok i zaczęła stukać paznokciami o blat.
- Sama już nie wiem czy chcę o tym rozmawiać... - Przyjaciółka uniosła palec wskazujący i groźnie nim pomachała. - Okej, okej. Poddaję się. - Nabrałam tlenu w płuca, jakby to miało pomóc mi w odzyskaniu odwagi. - Ja i Justin... - Przerwałam na moment, oblizując suche usta. - Spaliśmy ze sobą. - Powiedziałam to najszybciej jak umiałam, mając nadzieję, że nie zrozumiała. Jej oczy rozszerzyły się, a usta rozchyliły.
- LILY COLINS POWTÓRZ PROSZĘ OSTATNIĄ CZĘŚĆ ZDANIA. - Posłałam jej ostrzegawcze spojrzenie, prosząc o mówienie ciszej.
- Miley, nie sądzę, żebyś miała problemy ze słuchem. Nie każ mi tego powtarzać.
- Nie bardzo wiem czemu mówisz to z takim smutkiem w głosie? Było aż tak źle?
- Przeciwnie... Było idealnie, dawno się tak nie czułam.
- To w czym jest problem?
- Dobrze wiesz, że nasz "związek" miał być pozbawiony uczuć, nie miałam myśleć o NIM, a o tym co zrobić żeby wpadł w moje sidła. Nie wiem czy dam radę pociągnąć tę grę do końca, nie wiem czy dam radę znieczulić się na uczucia. Okazało się to cięższe niż myślałam.
- Zostały Wam niecałe dwa tygodnie. Nie wiadomo jak bardzo chciałabym pomóc, nie zrobię tego. To Twoje życie Lils. Wierzę, że podejmiesz właściwą decyzję, nie poddawaj się.
- Tego się bałam. Bałam się, że zacznie mi zależeć. Ale masz rację, skoro zaczęłam, muszę doprowadzić to do końca. - Przyjaciółka posłała mi krzepiące spojrzenie. - Dzięki za rozmowę, będę już lecieć, zdzwonimy się póżniej, okej?
- Tak, tak, do potem. Trzymaj się! - Gdyby tylko było to takie łatwe. Złapałam papierowy kubek z kawą i wyszłam z "Joy's". Odetchnęłam świeżym powietrzem. Muszę spotkać się z Justinem. Chcę dokończyć swoją pracę. Zrobię wszystko żeby tak się stało. Nie powstrzymają mnie żadne uczucia. /Dobrze wiesz, że okłamujesz samą siebie/.
SMS Od: Justin
Masz chwilę? Musimy pogadać.
Odgarnęłam z twarzy kosmyk przeszkadzających włosów i szybko odpisałam.
SMS Do: Justin
Wiesz gdzie jest Joy's? To obok mojej pracy, czekam na Ciebie.
To będzie najdłuższe kilkanaście minut dzisiejszego dnia. W głowie układałam co chcę mu powiedzieć.
***
Nie musiałam długo czekać. Sportowy, cholernie drogi, czerwony samochód zahamował kilka metrów ode mnie. Justin nie wychodząc z auta, opuścił szybę w samochodzie i kiwnął na mnie ręką.
- Długo się nie widzieliśmy - Szepnęłam, posyłając mu uśmiech.
- Tak, tak. - Mruknął i przeczesał włosy palcami, szarpiąc za końce. Był spięty.
- Coś się stało? - Justin wcześniej się tak nie zachowywał. Zawsze miał przyklejony do twarzy łobuziarski uśmiech. Lubił pokazywać swoje idealne zęby (i nie tylko, Bieber to chodząca perfekcja). Zaczepiał mnie przy każdej możliwej okazji. Nie milczał, wręcz mówił za dużo. Wiedziałam, że coś się święci.
- Lily... - Odwrócił się w moją stronę. Serce biło mi jak oszalałe. - Musimy przestać. Nie możemy się dłużej widywać. - Słowa docierały do mnie dużo wolniej niż zwykle. Sprawiały one ból, z każdym kolejnym łzy napływały do oczu. Jak to nie możemy się dłużej widywać? NIE TERAZ DO CHOLERY, NIE TERAZ.
***
Hej! I oto jest kolejny rozdział. Miałam go dodać dopiero, gdy napiszecie 10 komentarzy, ale widzę, że to mogłoby trwać wieczność. Macie jakieś propozycje co do powodu zakończenia znajomości przez Justina? Piszcie w komentarzach :) Przypominam o podawaniu nazw z tt czy ask' ów.
OMG ! BOSKIE ! CZEKAM NA NEXT !
OdpowiedzUsuńPewnie poczuł, że się w niej zakochuje, albo wygrał już zakład i odchodzi teraz od niej.
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział :)
OdpowiedzUsuńkocham to!
Jeśli chcesz mogę 'porozgłaszać; trochę twojego bloga ;)
Proszę o informowanie mnie
@SwaglandJB
Nie uwierze, ze on to robił tylko dla zakładu i teraz go wygrał i sb tak normalnie odejdzie... Może przez Acacie, albo... W sumie nie mam pomysłu na rozwiązanie tego. Rozdział świetny i czekam na nn
OdpowiedzUsuńRozdział boski jeju*.* tylko czemu w takim momencie koniec gaxzhqe :c głupi Justin no i pewnie tak może się zakochuje w niej i dlatego :o nie mogę się doczekać następnego! ❤
OdpowiedzUsuńJak mogłaś w takim momencie ? :o
OdpowiedzUsuńBardzo Lubię To Opowidanie :3
Kiedy można się spodziewać następnego rozdziału ?