TWITTER: allursecretsff ASK: allyoursecretsff
EDIT: KOLEJNY ROZDZIAŁ POJAWI SIĘ, KIEDY POD TYM BĘDZIE 10 KOMENTARZY.
JEŻELI CHCECIE BYĆ NA BIEŻĄCO INFORMOWANI O KOLEJNYCH ROZDZIAŁACH, NAPISZCIE TUTAJ W KOMENTARZU SWOJĄ NAZWĘ NA TT, ASKU CZY NAPISZCIE Z KONTA.
- Ryan. Musimy. się. spotkać - Podkreśliłem dokładnie każde słowo. Byłem wściekły i podświadomie liczyłem, że on wyciągnie mnie po raz kolejny z kłopotów.
- Jestem u siebie. Zaraz zejdę. - Telefon wylądował na przednim siedzeniu. Wbiłem wzrok w jezdnię. Życie nigdy mnie nie rozpieszczało, ale ostatnim czasem - przegięcie.
Gwałtownie skręciłem w ulicę, na której miał czekać mój kumpel.
- Kurwa mać, czy tu jest jakaś pieprzona latarnia? - Zmarszczyłem brwi i wzrokiem obejmowałem puste ulice. Po chwili zauważyłem przyjaciela, który machał kciukiem w moją stronę.
- Bieber - Wszedł do samochodu, z hukiem zamykając za sobą drzwi. - Co ty taki w gorącej wodzie kąpany? Lily nie spełnia oczekiwań? - Na Jego twarzy malowało się rozbawienie, połączone z kpiną.
- Zamknij się.
- Skoro chciałeś się ze mną spotkać o 1 w nocy to coś musiało się stać, więc?
- Acacia rozmawiała z Lily, przed chwilą do mnie zadzwoniła.
Ryan nie odpowiedział, spojrzał na mnie i podniósł znacząco brwi.
- Widziała mnie z nią, jak wychodziliśmy z firmy. Nie może pogodzić się z tym, że nie jesteśmy razem i nigdy już nie będziemy. Powiedziała, że należę do niej i nie odbierze jej mnie żadna inna dziewczyna. Groziła pójściem do prasy, zrobieniem mi kłopotów...
- Nie ma na co czekać, jedźmy do niej.
Po kilkunastu minutach jazdy, spędzonych w totalnej ciszy, dotarliśmy na miejsce. Dobrze, że Ryan zgodził się przyjechać tutaj ze mną, w innym przypadku mógłbym nad sobą nie zapanować. Acacia była naprawdę śliczną dziewczyną i wszystko było idealne, aż do momentu, w którym otwierała usta. Jej głos powodował ciarki na moim ciele, ale nie były one spowodowane kojącym, kobiecym głosem. Ona dosłownie skrzeczała. Naszej relacji nigdy nie traktowałem jako związek, była dziewczyną, którą mogłem pieprzyć kiedy tylko chciałem, wystarczył telefon, a ona zgadzała się i przyjeżdżała. Nie przywiązałem się do niej, była po prostu dobra w łóżku i zawsze dostępna.
- Justin - Ryan złapał moje ramię, obracając mnie ku sobie. - Musisz pamiętać, że nerwy i twoja agresja niczego nie zmienią, bądź dla niej miły, jasne? Najlepiej się nie odzywaj, ja jej o wszystkim powiem.
- Od niechcenia kiwnąłem głową i szybkim krokiem ruszyłem w stronę jej mieszkania. Minutę później, staliśmy pod drzwiami jej domu. Zaczerpnąłem powietrza i przycisnąłem dzwonek. Ryan bacznie mnie obserwował, jeszcze raz poprosił o zachowanie spokoju. Przewróciłem oczami, jak do kurwy nędzy miałem być spokojny w takiej sytuacji? Wczoraj zadzwoniła do mnie kobieta, pytając czy przyjdę z kimś na galę, powiedziałam, że będę z Lily. Nie mogę teraz niczego spieprzyć, a już na pewno nie pozwolę tego zrobić Acaci.
- Co się dzieję? - W progu stanęła zaspana Acacia, przecierająca oczy. - Wiecie która jest godzina? Wchodźcie do cholery. - Szybko nas wpuściła, zamykając drzwi. Nagle wszystko co powiedział Ryan wymazało się z mojej pamięci, bez zastanowienia, rzuciłem się na dziewczynę, przyciskając ją do ściany.
- Bieber, kurwa. - Syknęła z bólu. - Zostaw mnie.
- Jeszcze raz zobaczę Cię z Lily, a tego pożałujesz! - Poczułem zaciskające się palce Ryana na swoich ramionach. Zacisnąłem szczękę, czując coraz większe zdenerwowanie. Nie mogłem jej odpuścić. Nie tym razem.
- Puść ją! - Ryan krzyknął, odciągając mnie od dziewczyny.
- Spierdalaj - Krzyknąłem, wyrywając się z uścisku przyjaciela. Głośno oddychając, spojrzałem na przerażoną dziewczynę, pocierającą obolałe nadgarstki. Nie myślałem trzeźwo. Z tylnej kieszeni wyciągnąłem paczkę papierosów, a z niej jednego papierosa. Chwyciłem go między wskazującym, a środkowym palcem, po czym odpaliłem. Spojrzałem raz jeszcze na głośno oddychającą Acacię, przenosząc wzrok na Ryana, który próbując załagodzić sytuację, obejmował dziewczynę. Głęboko się zaciągając, zrobiłem kilka kroków w głąb mieszkania.
- Jak już mówiłem. - Zacząłem spokojnie. - Jeśli jeszcze raz cokolwiek powiesz Lily... Gorzko tego pożałujesz.
- Wyjdź stąd do cholery. - Krzyknęła tak, jakby za chwilę miała się rozpłakać. Odepchnęła Ryana, robiąc kilka kroków do tyłu. - Od Ciebie też nic nie chcę, wyjdźcie stąd. Proszę. - Dodała błagalnie.
- To Twoja ostatnia szansa. - Zbliżyłem się do niej. - Zrobisz cokolwiek przez co Lily nie będzie chciała ze mną rozmawiać, a już nigdy nie uwolnisz się od kłopotów. Nigdy. - Po jej twarzy spływały łzy, bała się. Po raz ostatni posłałem jej wściekłe spojrzenie i wyszedłem razem z Ryanem.
- Stary, kurwa, co to miało być?! Przeraziłeś ją na śmierć, o to Ci chodziło?
- Chcę żeby dała mi spokój, jasne?
- Po dzisiejszej akcji, nie liczyłbym na to...
Zlekceważyłem słowa Ryana, ciekawe jak on zachowałby się na moim miejscu? Dawno nie byłem tak wkurwiony jak dzisiaj, z ogromną siłą otwarłem drzwi samochodu i odpaliłem samochód. Ryan nerwowo zaciskał szczękę, a jego palce uderzały o płytę samochodu. Po paru chwilach dojechałem na ulicę, na której mieszkał mój kumpel.
- Wysiadaj. - Syknąłem, nie odwracając wzroku.
- Zachowujesz się jak dzieciak, nie zrób niczego głupiego. - Parsknąłem śmiechem, spoglądając na niego z kpiną. Ciekawe czy dalej by tak mówił gdyby wiedział w co się wpakowałem. Gdyby wiedział jak kurewsko duże problemy może spowodować Acacia. Tymczasem nie wiedział nic, a jedyne co umiał zrobić to mnie pouczać. Z górnego schowka wyciągnąłem butelkę whisky. Odkręciłem korek i bez zastanowienia wlałem ostry napój w moje gardło. Z każdym kolejnym łykiem zdenerwowanie uciekało, a zamiast niego pojawiała się błogość i chęć... Chciałem teraz być z Lily. Chciałem poczuć na sobie jej pełne usta, spojrzeć w brązowe oczy, zobaczyć jej zaraźliwy uśmiech. Wyjąłem telefon i spojrzałem na sms-a, którego ostatnio mi wysłała z adresem jej zamieszkania. Nie czekając dłużej, pojechałem do jej domu.
Zapukałem w drzwi, czekając na widok Lily.
- Justin? - szepnęła, wyraźnie zaskoczona moją obecnością. - Co Ty tutaj robisz? - Założyła ręce na piersiach, przyglądając mi się.
- Chciałem Cię zobaczyć. - Wybełkotałem, robiąc krok ku dziewczynie. Jej usta rozchyliły się w zaskoczeniu, a ja wykorzystałem to. Złapałem Lily w talii, drugą rękę położyłem na jej kark, przyciskając usta do jej ust.
- Jusss - Jęknęła nisko, wpychając we mnie swoje biodra, gdy użyłem języka. Chwyciła mnie za koszulkę, pociągając za sobą i kierując w stronę sypialni. Moje nogi dotknęły ramy łóżka, odwróciłem się i tym razem to ja górowałem nad dziewczyną. Pochyliłem się nad nią, składałem pocałunek za pocałunkiem na jej szyi, słuchając coraz głośniejszego oddechu dziewczyny.
- Nie powinniśmy... - Sapnęła, zamykając oczy.
- Ciii... - Złapałem w dłonie jej śliczną buzię. - Za chwilę zmienisz zdanie. - Podniosłem ją i położyłem na łóżku. Przez chwilę po prostu wpatrywałem się w Lily.
- Jesteś taka piękna. - Dziewczyna złapała końce mojej koszulki, podnosząc ją. Po chwili oboje byliśmy w samej bieliźnie. Otarłem się o dolną część ciała Colins.
- Nie graj tak ze mną Bieber. - Jęknęła, odchylając do tyłu głowę.
***
Poruszałem się w niej coraz szybciej, czując wbijające się paznokcie w moje plecy. Nagle, intensywnie i w jednym momencie wykrzyczeliśmy swoje imiona. Opadłem na Lily, próbując uspokoić oddech.
- Kurwa...
- Było niesamowicie. - Szepnęła, kładąc głowę na mojej klatce piersiowej.
_____________________________
Cześć! Rozdział dodaję na szybko. Mam nadzieję, że taka długość Was zadowoli! Nawet jeżeli chciałabym napisać coś dłuższego, zwyczajnie nie mam na to czasu. Piszcie jak Wam się podoba, KOMENTUJCIE!
Super ! Czekam na next ! :)
OdpowiedzUsuń@BoundToCameron
OdpowiedzUsuńOMG, tego się nie spodziewałam
OdpowiedzUsuńŚwietny rozdział *-* dobrze, że Justin nastraszyl tą całą Acacie, ale pewnie będą z tego problemy :( czekam na nn <3 @jilyinfire
OdpowiedzUsuńSuper. Czekam na nn <3
OdpowiedzUsuńMyślałam że Lily go powstrzyma, a tu taka niespodzianka..I do tego Justin wcześniej taki agresywny, wow
OdpowiedzUsuńSwietny!
OdpowiedzUsuń