opowiadanie-blinger.blogspot

1 kwi 2015

13. Blue Truth

          CZYTASZ? = KOMENTUJ
Justin's POV:
      - Dobra robota - Scooter wymachiwał rękoma, dając mi tym samym do zrozumienia, że mogę wyjść ze studia.
      - O której mam być u Ryana? - zapytałem, wychodząc z przeszklonego pomieszczenia. Chłopcy postanowili zorganizować domówkę. Muszę koniecznie zadzwonić do Lil, chcę, żeby tam ze mną była.
      - Bądź o 19 i nie spóźnij się Bieber - w odpowiedzi kiwnąłem głową, wziąłem plecak i pokierowałem się do mojego, czarnego porsche. Wczorajszy dzień zmienił naprawdę wiele. Nie powinienem był opowiadać jej o sobie. Z każdą kolejną chwilą, spędzoną w jej towarzystwie czuję jak wariuję. Nigdy się tak nie czułem. Minęło tak niewiele czasu, a Lily całkowicie mnie zauroczyła. Nie poznaję samego siebie. Odpaliłem samochód i jadąc, nie przerwałem tortur. Nie mogę wyrzucić Lil ze swojego umysłu. Gdy się śmiała, kąciki jej oczu unosiły się ku górze. Gdy była zła, jej zmarszczka między brwiami, pogłębiała się, a ja jedyne co chciałem zrobić to ją wygładzić. Zaczynam myśleć jak popieprzony, zakochany dzieciak, którym nie chcę być, którym być nie mogę.
***
Lily's POV:
Moje stopy dotknęły zimnej posadzki w mieszkaniu. Przetarłam sklejone, niewyspane oczy i spojrzałam na wyświetlacz telefonu. 15 minut temu Justin przesłał mi sms'a, pytając czy nie pójdę z nim na imprezę. Co prawda planowałam dzisiaj zrobić zakupy i odwiedzić Mils, ale powinnam się wyrobić do 19. Odpisałam szybkie tak i odłożyłam sprzęt na półkę. Stanęłam przed szafą z ubraniami, wyciągnęłam biały sweter z dekoltem w serek, czarne rurki z wysokim stanem, potrzebną bieliznę i bez przedłużania ubrałam się. Na twarz nałożyłam podkład, rzęsy przeczesałam szczoteczką z tuszem, a kości policzkowe podkreśliłam bronzerem. Nie chcąc marnować więcej na czasu na poprawianie swojego wyglądu, włosy spięłam w kitkę. Z komody w przedpokoju zgarnęłam pęk kluczy i wyszłam z mieszkania. Ulice o tej porze tętnią życiem. Wcisnęłam się pomiędzy zbitą kupkę ludzi i dotrzymując im kroku, pokierowałam się w stronę domu przyjaciółki. Po kilku minutach spaceru, ląduję w jej ramionach.
      - Lil, hej, wchodź. - Wyrzuciła rękę w głąb mieszkania i poszła do kuchni. Ściągnęłam kurtkę oraz buty i podążyłam za Mils. Dziewczyna stała przy blacie, wyczekując na zagotowanie się wody.
      - Co u Matta? - Matt to dobry przyjaciel zarówno jej jak i mój. Jednak ich relacja znacznie różniła się od mojej z chłopakiem. Mils od czasów liceum podkochiwała się w nim, kilka razy próbowała go w tym uświadomić - nic z tego. Za każdym razem Matthew wyprzedzał ją, opowiadając o dziewczynach, które spędzały mu sen z powiek.
      - Oh... - Nerwowo przeczesała włosy, unikając mojego spojrzenia. - Bez zmian. Pora przyjąć do wiadomości, że związek mój i Matta nigdy nie będzie miał miejsca.
      - Jeżeli chcesz... Wiesz, że zawsze mogę z nim porozmawiać. - Zaproponowałam, licząc na zgodę z jej strony.
      - Nie, naprawdę nie trzeba. Widocznie tak ma być. - Przerwała. Zdjęła czajnik z gazu i zalała wodą kubki z wystającymi torebkami herbaty. - Lepiej opowiadaj o romansie z sekssssownym Bieberem. - Celowo przeciągnęła literkę "s", śmiejąc się.
      - Miley Cyrus, dobrze Ci radzę... - Zawiesiłam głos w powietrzu, grożąc wskazującym palcem. Dziewczyna uspokoiła śmiech i spojrzała na mnie wyczekująco. - Jest okej, tak myślę. Okazał się być naprawdę świetnym chłopakiem, a nie materiałem na dobry artykuł. Ale nie odpuszczę Mil, muszę to zrobić. To moja jedyna szansa. Szansa, która trafia się raz na milion. Mam nadzieję, że z czasem moje sumienie odpuści, bo jak na razie nie udało mi się niczego sklecić.
      - Naprawdę jeszcze nic nie napisałaś? I ty jeszcze żyjesz? Margaret już dawno ucięłaby mi głowę i postawiła ją na biurku.
      - Margaret wie, że dzięki temu artykułowi nasze wydawnictwo zapunktuje. Jak będzie naciskać, ja w każdej chwili mogę zrezygnować. Ponagla mnie  w bardziej cywilizowany sposób. Moja głowa na jej biurku pełniłaby zalewie funkcję dekoracyjną. Każdy jej zły ruch może się odbić na firmie.
      - Wiem Lily, ale musisz zacząć pisać, ona nie odpuści, będzie cię zapraszać do gabinetu tak często jak to tylko możliwe. - W pełni się z nią zgadzam. Szefowa nie da mi spokoju, a mnie samej przyda się awans, życie w blasku fleszy. Od dziecka chciałam zasmakować sławy, obracać się wśród ludzi, których jeszcze niedawno widziałam tylko na okładkach popularnych magazynów. Dzięki niemu moje marzenia mogą stać się rzeczywistością.
      - Co dzisiaj robisz? - Może Justin zgodzi się na obecność Mils na dzisiejszej imprezie... Dziewczyna uśmiechnęła się, spoglądając na mnie spod długich rzęs.
      - Gdzie mnie dzisiaj zabierasz, mała? - Zabawnie poruszyła brwiami, posyłając mi uśmiech.
      - Justin zabiera mnie wieczorem do jednego ze swoich kolegów, więc gdybyś chciała...? - Zawiesiłam głos w powietrzu, oczekując na reakcję z jej strony.
      - Jeżeli Pan Idolmilionanastolatek się zgodzi - jasne, że pójdę. - Poprawna odpowiedź.

Kilka godzin później:
      - Jak wyglądam? - Ostatni raz spojrzałam w lustro, odwracając się do mojej przyjaciółki. Miałam na sobie czarne przylegające do skóry skórzane spodnie, biały t-shirt z mocno wykrojonym dekoltem w serek, kilka srebrnych wisiorków i cieliste, matowe szpilki w szpic.
      - Obrót. - Spełniłam jej prośbę, a raczej rozkaz i obróciłam się kilka razy wokół własnej osi.
      - Justin oszaleje na Twoim punkcie w tym stroju, a jeżeli nie - zmienisz tytuł artykułu na - wykonała palcami znak cudzysłowia - "Justin Bieber gejem".
      - Miley!!! - Zaśmiałam się, rzucając w nią gazetką, którą zgarnęłam z półki obok. Dziewczyna zanosząc się śmiechem, wstała i weszła do łazienki z zamiarem poprawienia makijażu. W głowie mam dokładnie ustalony plan działania. Wiem czego chcę. I tym razem nic mnie nie powstrzyma. Chwilę później mieszkanie wypełnił dźwięk domofonu, co oznaczało tylko jedno - Justin.



__________
Hej! Powoli się rozkręcam, obiecuję, że w następnych rozdziałach będzie się działo ciut więcej :) Bardzo proszę o komentarze, one niesamowicie motywują i pozwalają sprawdzić, czy sposób w jakim piszę, Wam odpowiada :)